Imperialne Niemcy chcą broni jądrowej dla utrwalenia swojej dominacji

Były wicekanclerz i minister spraw zagranicznych RFN Joschka Fischer powiedział w wywiadzie dla „Die Zeit”, że „Unia Europejska potrzebuje własnego odstraszania nuklearnego”. „Dopóki za sąsiada mamy Rosję, która realizuje imperialną ideologię Putina, nie możemy zrezygnować z odstraszania tej Rosji” – ocenił.

Wszystko wskazuje jednak na to, że wcale nie o zagrożenie ze strony Rosji Niemcom chodzi. Należy przypomnieć, że jeszcze jako szef MSZ Joschka Fiszer był wicekanclerzem Niemiec w rządzie koalicji SPD i Zielonych pod kierunkiem Gerharda Schroedera, wielkiego przyjaciela Władimira Putina, a jego ugrupowanie było przeciwne proliferacji. Co się zatem stało? Przyjrzyjmy się kilku czynnikom.

1. Proponowana przez Niemcy reforma UE to nic innego jak próba dokonania centralizacji Europy via Bruksela. Ekonomiczny podbój jest już prawie domknięty, ponieważ gros państw przyjęło walutę euro, a w tych, które jeszcze tego nie uczyniły, Niemcy poczynili inwestycje korzystając z możliwości dawanych im przez bandyckie prywatyzacje po upadku Bloku Sowieckiego. Jeżeli zatem powstanie silna niemiecka armia, a ma ona stanowić w założeniach Berlina trzon wspólnej europejskiej armii, to będzie ona służyła do pilnowania i wymuszania realizacji niemieckich interesów w podległych Niemcom krajach UE oraz tłumienia ewentualnych buntów miejscowych społeczeństw. Taki zresztą scenariusz przewidywał komunista Altiero Spinelli w słynnym manifeście z Ventotene.

2. Zagrożenie ze strony Rosji stanowi dla Niemiec wygodną wymówkę dla rozbudowywania swojego potencjału militarnego, chociaż po cichu Berlin wyraźnie sprzyja Moskwie, prowadząc z nią zresztą do tej pory handel, mimo nałożonych sankcji. Projekt budowania wspólnej przestrzeni gospodarczej od Władywostoku do Lizbony jest nadal aktualny, a Niemcy z niecierpliwością czekają, aż będą mogli bez przeszkód wznowić współpracę z Rosją. O co zatem rzeczywiście chodzi? Wydaje się, że przede wszystkim o konfrontację z Chinami. Z tymi ostatnimi problem ma zarówno Moskwa (mimo tymczasowego sojuszu), jak i Berlin (uzależnienie od dostaw surowców i produktów). Warto nadmienić, że właśnie w Chinach znajdują się największe na świecie pokłady litu, niezbędnego do rozwijania energetyki postrzeganej jako wolna od CO2. Poza tym rozwijające się w gwałtownym tempie Chiny stają się coraz większym zagrożeniem zarówno dla Europy, jak i Stanów Zjednoczonych, wątpliwe zatem, żeby Waszyngton starał się pokrzyżować niemieckie plany.

3. Dodatkowe zagrożenie stanowi fakt coraz większej islamizacji posiadającej już broń nuklearną Francji oraz aspirujących do roli nuklearnego mocarstwa Niemiec. Łatwo wyobrazić sobie, co by się stało, gdyby taka broń dostała się w ręce islamistów, a przecież to właśnie ci ostatni będą w najbliższych dziesięcioleciach przedostawali się do struktur władzy w tych krajach dokładnie tak, jak dzieje się już w Szwecji czy Wielkiej Brytanii.

4. Forsowana przez Niemcy próba – nie pierwsza zresztą – wyparcia NATO i Stanów Zjednoczonych z Europy przy jednoczesnych intensywnych zbrojeniach to groźny sygnał dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej i Trójmorza. Jeżeli bowiem z jakichś przyczyn doszłoby jednak do konfrontacji skonstruowanej przez Niemcy na gruzach UE IV Rzeszy z Rosją, to właśnie te kraje stałyby się polem starcia, a co za tym idzie zagrożenie, przed którym niegdyś uratowała Polskę interwencja gen. Kuklińskiego, stałoby się rzeczywistością.

5. Nie sposób nie zauważyć, że pomysł uzbrojenia się Niemiec w broń jądrową i budowania IV Rzeszy na gruzach dawnej Wspólnoty Europejskiej, a następnie Unii Europejskiej stanowi bezpośrednią konsekwencję odejścia od koncepcji Roberta Schumana. Sługa Boży Robert Schuman pisał: „Niemcy wiecznie będą niezadowolone. To właśnie dlatego był i prawdopodobnie zawsze będzie problem niemiecki”. I dodawał: „Jak długo są podzielone, jak długo czują tęsknotę za jednością, Niemcy stanowią mniejsze zagrożenie dla pokoju w innych krajach. Jak tylko ich potrzeba jedności zostanie zaspokojona, znów stają się opętane nowymi ideami dominacji. Łatwo je przekonać, że opatrzność ma dla nich specjalną misję”. Jaka będzie ta „misja”, łatwo się domyślić biorąc pod uwagę fakt, że Niemcy nigdy nie rozliczyli się ze swojej nazistowskiej przeszłości, która kładzie się cieniem na współczesnym funkcjonowaniu tego państwa. Schuman to zresztą przewidział. „Prawdziwy problem niemiecki jest następujący: czy Niemcy zgodzą się być pokojowym partnerem, czy pozostaną mniej lub bardziej utajonym zagrożeniem? Czy w przyszłości nie usłyszymy, że jedynie Niemcy są w stanie utrzymać porządek na naszym udręczonym kontynencie?” – pisał.

***

Wobec powyższego widać wyraźnie, że współczesne Niemcy stanowią coraz większe zagrożenie dla pokoju na świecie. Najwyższy czas, aby państwa europejskie otrząsnęły się z dotychczasowych złudzeń i w zarodku ukróciły imperialne ambicje Berlina, który najpierw ekonomicznie uzależnił państwa europejskie, aby teraz dopełnić dzieła aneksją ich terytoriów pod pozorem reformy Unii Europejskiej. Broń nuklearna w rękach Niemców doprowadzi do sytuacji utrwalenia tej dominacji, aby już żadne z państw nie próbowało odzyskiwać niepodległości.

Anna Wiejak